Moją pierwszą sesję zagraniczną wykonałam z przesympatyczną tą oto dwójką zakochanych ludzi, która przyjęła mnie na kilka dni pod swój dach i z która spędziłam świetny czas. To był lipiec, szczyt sezonu, a dla mnie perspektywa tego wyjazdu była bardzo zachęcająca – uwierzcie, nie czułam się tam w ogóle jakbym była w pracy, a zdjęcia robiły się same! Coś cudownego!
Asiu, Maćku, bardzo Wam dziękuję za ten czas, za te przejechane kilometry, za wieczorne rozmowy i ciepłe przyjęcie nieznajomej osoby pod swój dach. Już szykuję ponowny wyjazd do Norwegii 🖤