To była przepiękna wrześniowa niedziela. Martyna i Piotr nie potrzebowali pełnego reportażu ze ślubu, ponieważ organizowali przyjęcie w formie obiadu dla gości, dlatego spotkaliśmy się u Martyny chwilę przed ceremonią. Po przekroczeniu progu domu Martyny oraz zobaczeniu jej kotów – wiedziałam, że muszę zrobić tam choćby kilka ujęć. Interesujący był też fakt, że dzięki tym kotom Martyna i Piotrek się poznali, więc ten motyw przewijał się również na przyjęciu. Ceremonia odbyła się w przepięknej kaplicy nieopodal, koło której zrobiliśmy także mini sesję ślubną, a następnie przetransportowaliśmy się na miejsce przyjęcia. Bardzo miło wspominam tamten dzień, atmosferę, ujęcia jakie udało się nam stworzyć. Po tym reportażu, wiedziałam już, że kocham kameralne przyjęcia i że nie na każdym weselu musi być zabawa do białego rana! 🙂